Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 4 lipca 2024 16:26

Mroczne przejście przy PDT Wola wypełniło się kolorami. Jest szansa, że wrócą?

LED-owa, interaktywna instalacja świetlna pojawiła się na cztery dni w dogorywającym przejściu podziemnym przy PDT Wola, które niegdyś tętniło życiem. Jest efektem projektu magisterskiego, jaki Mateusz Król wykonuje na Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych. Element sztuki w tym miejscu okazał się strzałem w dziesiątkę, co docenili mieszkańcy i mieszkanki Woli licznie odwiedzając instalację.

Zaczęło się od pomysłu, który zrodził się w głowie Mateusza jeszcze kilka lat temu. W grudniu 2020 roku wybrał się na spacer z aparatem w celu znalezienia miejsc ciekawych wizualnie, które mogłyby w przyszłości posłużyć jako przestrzeń pod dyplomową instalację świetlną. Wsiadł wtedy w pierwszy lepszy autobus. Był to 186, który zawiózł go na Wolę. I choć niewiele o niej wiedział, wydała mu się na tyle interesująca, że postanowił zawęzić poszukiwania do obszaru tej dzielnicy. Później, jedna z profesorek zasugerowała mu przejście podziemne przy pedecie.

"Miejsce bardzo obskurne w złym stanie technicznym, które przerażało. Moja intuicja podpowiedziała mi, że graffiti, odpadający tynk, rozwalone lampy, rdza mogą bardzo się dobrze komponować z mocnym dynamicznym światłem. Będąc w tym przejściu trochę dłużej dostrzegłem również walory architektoniczne, które trudno docenić przez brud przestrzeni, ale które można wydobyć właśnie światłem" - mówi o pomyśle na miejsce Mateusz Król, sprawca świetlnego zamieszania.

Artysta swoją pracą chciał przypomnieć, jak kiedyś miejsce było żywe. Zależało mu, żeby ta niecodzienna sytuacja doprowadzała do drobnych życzliwych rozmów między nieznajomymi, coś co - jego zdaniem -dzisiaj dzieje się dosyć rzadko. Dodatkowym uzasadnieniem była historia tego miejsca, które kiedyś tętniło życiem, a dziś jest miejscem, przez które ludzie próbują przejść jak najszybciej. Król pragnął nadać przejściu tchnienie, które nieco przypomniałoby dawne czasy oraz pożegnać się z nim przed jego likwidacją.

fot. Okno na Warszawę, "Przejście podziemne pod pedetem na Woli jest chyba najbrzydsze w Warszawie."

Światła podążały za przechodniem jak fala

Instalacja za pomocą świateł LEDowych współgrała z brutalistyczną architekturą miejsca, pozwalając jej wybrzmieć. Składała się z dwóch trybów. Pierwszy był interaktywny i reagował na ruch przechodnia. Kiedy nikogo nie było, światła wyłączały się. W momencie, gdy ktoś przechodził, wyświetlała się animacja na paskach LEDowych, które razem tworzyły falę towarzyszącą przechodniom.

"Chodziło o to, że bez przechodnia - potencjalnego odbiorcy, praca artystyczna nie istnieje tak jak przestrzeń miejska nie istnieje bez ludzi. Człowiek mógł szybko przejść a LEDy podążały za nim jak fala, ale mógł też się zatrzymać i zobaczyć reprezentację siebie samego w pulsowaniu światła."- opisuje Mateusz Król.

Drugi tryb był statyczny i kolorowy. Z obserwacji twórcy wynika, że ten ludziom się bardziej podobał. Wtedy instalację było widać od razu z daleka i można było zrobić sobie ładne zdjęcia na jej tle.

fot. Olga Wroniewicz

„Ale wie Pan, że to zasypią?”

Instalacja świetlna miała zaprosić do dyskusji na temat tego, czym jest miejsce publiczne, jak zmieniał się stosunek do tego pojęcia na przestrzeni lat, oraz jako rolę może pełnić w nim sztuka. I z powodzeniem, bo w mediach społecznościowych zainteresowanie samą instalacją osiągnęło szczyty popularności, zwracając tym samym uwagę na problem przejścia.

Zainteresowanie rozmową widoczne było także na miejscu, gdzie cały czas był Mateusz. Oprócz tych, którzy przechodzili koło świateł nieco obojętnie, zerkając tylko na ułamek sekundy, byli też ci, którzy postanowili skorzystać z okazji do rozmowy.

- Najczęstszym pytaniem, które zadawano mi stojąc już przed finalnym projektem to 'a co to będzie?'. Najwyraźniej oczekiwano czegoś więcej, albo sądzono, że światło to tylko początek jakiegoś remontu. Wiele osób brało mnie za robotnika, który wykonuje zadania zlecone przez ZDM i zwracało się do mnie w liczbie mnogiej pytając się „a co wy robicie? Instalacja bardzo podobała się również dzieciom. Jedna dziewczynka powiedziała, że teraz to jest tutaj jak w metrze. Bardzo spodobało mi się to spostrzeżenie. W grudniu kiedy zrobiłem swoją pierwszą próbę instalacji, mnóstwo osób zagadywało mnie mówiąc: „ale wie Pan, że to zasypią?”. Nie wiem, czy chwalili się wiedzą, że są na bieżąco z życiem dzielnicy, czy może się martwili o moją pracę, żeby nie poszła na marne - opowiada Mateusz.

Podkreśla jednocześnie, że wiele osób się do niego uśmiechało, szczerze gratulując projektu i wyrażając troskę, ostrzegając przed wandalizmem. Niektórzy opowiadali o swoich wspomnieniach z tym miejscem, jakie sklepy pamiętali, jakie zakupy robili w pedecie, i jak miejsce kiedyś żyło, czym się zajmowali w tamtych czasach. Ubolewali nad tym czym się to przejście stało i jednocześnie krytykowali mocno decyzję o zasypaniu tego miejsca.

- Z innych, nieco niecodziennych sytuacji, to pewien nieco starszy wolanin w trakcie montażu chciał się upewnić czy nic „lewackiego” tu nie tworzę i czy żadnej tęczy przypadkiem nie będzie, bo "to Wola a nie Wilanów". Inny mężczyzna o długich włosach wykorzystał instalację jako pretekst po prostu do pogadania. Opowiadał o istnieniu, o duchach, o kosmitach i o rzeczach które po prostu go interesują, i o których lubi mówić. Cieszę się, że moja instalacja sprawiła, że ktoś poczuł się na tyle swobodnie, żeby poopowiadać nieznajomemu o rzeczach, które go pasjonują. Któregoś dnia rozmawiałem też z Włochem, który od niedawna pracuje i mieszka w Warszawie. Mówił, że to przejście podziemne było jedną z pierwszych rzeczy, które zobaczył w Warszawie i że było to dla niego niemiłe doświadczenie. Pokazał mi insta stories, jakie zrobił pierwszego dnia instalacji. Napisał: 'Dear stranger. Thank you for making this passage less creepy for once'. To miłe - podsumowuje Król.

Niemniej jednak, najwięcej rozmów miał on z ludźmi, którzy dowiedzieli się o instalacji z mediów społecznościowych i przyszli specjalnie, żeby ją obejrzeć. Oni najchętniej robili sobie zdjęcia z instalacją i najchętniej opowiadali o przejściu i o Woli. Projekt magisterski odwiedziła też wycieczka organizowana przez Praską Ferajnę. Przewodnik specjalnie zaplanował trasę tak, żeby przy okazji zajrzeć też do przejścia podziemnego.

Dzięki instalacji korzystanie z przejścia okazało się dla przechodniów doświadczeniem znacznie przyjemniejszym. Z tego też powodu, Mateusz Król rozważa możliwość powrotu z nią za jakiś czas. Ale póki co, życzymy mu owocnej obrony jego pracy i zasłużonego odpoczynku!

Twórczość Mateusza Króla można obserwować na jego instagramie pod nazwą youngkapar

Mateusz Król na tle własnego projektu magisterskiego, fot. Olga Wroniewicz

fot. tytułowe: Mateusz Król


117411343_3796899556991988_5451312528954722972_n

117411343_3796899556991988_5451312528954722972_n

DSC00563

DSC00563

to-ja-jak-cos_-moze-sie-przyda

to-ja-jak-cos_-moze-sie-przyda

to-ja-jak-cos_-moze-sie-przyda-1

to-ja-jak-cos_-moze-sie-przyda-1

to-ja-jak-cos_-moze-sie-przyda-2

to-ja-jak-cos_-moze-sie-przyda-2

to-ja-jak-cos_-moze-sie-przyda-3

to-ja-jak-cos_-moze-sie-przyda-3


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze