Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 19:09

Dorota Olko i Magda Biejat: O potrzebie zmiany w polityce i równych szansach dla kobiet

Dorota Olko i Magda Biejat, kandydatki z komitetu Nowa Lewica, w wywiadzie opowiadają o swoich celach związanych z udziałem w wyborach parlamentarnych. Zależy im na obniżeniu średniej wieku w parlamencie i reprezentacji kobiet, zwracając uwagę na potrzebę dostępu do aborcji i antykoncepcji, stabilności życiowej dla młodych ludzi oraz uczciwych warunków kredytowych na rynku mieszkaniowym. Podkreślają, że polityka powinna reprezentować różnorodność społeczną i skupiać się na realnych problemach obywateli.
  • Źródło: Materiał sfinansowany przez Komitet Wyborczy Nowa Lewica
Dorota Olko i Magda Biejat: O potrzebie zmiany w polityce i równych szansach dla kobiet

Źródło: Komitet Wyborczy Nowa Lewica

Justyna Smolińska: Magda Biejat kandyduje do Senatu, Dorota Olko - do Sejmu. Jeśli obie odniesiecie sukces, obniżycie średnią wieku w obydwu tych izbach. W polityce brakuje młodych ludzi, młodych kobiet?

Biejat: Zdecydowanie tak. I nie mówię tego dlatego, żeby kogoś urazić - na Lewicy jest miejsce dla osób starszych, młodszych, kobiet i mężczyzn. Łączą nas wspólne wartości i program, a nie wiek i płeć. Ale jeśli cała scena polityczna jest zdominowana przez spór panów w wieku emerytalnym, to coś tu nie gra. Młode Polki nie mają w parlamencie reprezentacji. Ich interesy są dla wielu polityków niewidzialne. Zwłaszcza Senat jest uważany za izbę mędrców: to słowo nie ma nawet żeńskiego odpowiednika! Kandyduję, bo chcę żeby w Senacie było więcej energii, więcej inicjatywy. I żeby ta izba zobaczyła interesy żeńskiej połowy społeczeństwa.

Olko: Czuję bardzo podobnie. Kiedy rozmawiam z kobietami w swoim wieku, często słyszę, że mają dość polityki, są sfrustrowane, zmęczone. Wiele z nich jest rozczarowanych tym, że ogromna mobilizacja podczas Strajku Kobiet w 2020 roku, największe społeczne demonstracje III RP nie przyniosły zmiany. Nie słyszą też ani słowa o swoich codziennych, życiowych problemach - o sytuacji na rynku pracy, kryzysie mieszkaniowym, zapaści ochrony zdrowia czy o braku miejsc w żłobkach. Wiele z nich czuje, że Polska nie jest bezpiecznym miejscem, żeby zakładać rodzinę. Dla mnie to nie są jakieś teoretyczne rozważania, tylko też moje życie, moje zmartwienia. Idę do Sejmu, żeby się nimi zająć.

 

JS: Mówisz o protestach z 2020 roku, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego na temat dopuszczalności aborcji. Jakie rozwiązanie w tej sprawie popiera Lewica?

Olko: Takie, jak 70 proc. społeczeństwa - czyli dostępną i legalną aborcję dla każdej kobiety do 12. tygodnia ciąży. Chcemy normalnego, europejskiego prawa i medycyny. W przypadku wczesnego etapu ciąży można bezpiecznie przerwać ją tabletkami. To powinien być standard - kobieta jest w niechcianej ciąży, idzie do ginekologa i dostaje na nie receptę, bez zbędnych pytań czy pouczania.

Tak samo powinna wyglądać procedura w szpitalu, jeśli aborcja jest potrzebna na późniejszym etapie ciąży, ze względu na zagrożenie zdrowia kobiety, wady płodu czy jeśli zapłodnienie jest wynikiem przestępstwa. Prywatne poglądy czy wyznanie lekarza w ogóle nie powinny odgrywać roli w tym, do jakich świadczeń mają dostęp pacjentki. Dlatego zniesiemy klauzulę sumienia.

Biejat: Bardzo ważne jest dla nas to, żeby aborcja przestała być traktowana jak przestępstwo. Obecnie w Kodeksie Karnym widnieją zapisy o tzw. pomocnictwie. Z tego artykułu sądzono Justynę Wydrzyńską, aktywistkę która dostarczyła innej kobiecie tabletki poronne. Ostatnio skazano też z niego mężczyznę, który wspierał w czasie aborcji swoją partnerkę - widocznie według prokuratury powinien ją zostawić samą z niechcianą ciążą, to by dopiero była postawa godna szacunku. To absurdalne przepisy, których celem jest wyłącznie stygmatyzacja aborcji, pozbawienie kobiet wsparcia, pomocy, troski. To nieludzkie i okrutne, zrobimy wszystko, żeby się tego zapisu pozbyć.

 

JS: Jakie jeszcze sprawy ważne dla kobiet chcecie rozwiązać?

Olko: Dla mnie bardzo ważną kwestią jest dostęp do antykoncepcji. Polska jest w tej kwestii na ostatnim miejscu w Europie - i to jest prawdziwy skandal. Mamy bardzo słaby dostęp do ginekologa na NFZ, więc trzeba chodzić prywatnie. A bez regularnych wizyt nie ma szans na antykoncepcję hormonalną. Bardzo trudno jest założyć spiralkę - nie ma refundacji, lekarze odmawiają znieczulenia, posługują się stereotypami, np. że nie można mieć spirali, jeśli się jeszcze nie rodziło. Tylko w Polsce i na Węgrzech nie da się kupić bez recepty tabletki “dzień po”. To bez sensu, kobiety marnują czas, pieniądze i nerwy na zdobycie środka, który w większości krajów europejskich można kupić w drogerii.

Dla mnie, dla moich rówieśniczek to jest jakieś średniowiecze. Jest 2023 rok i - uwaga - ludzie uprawiają seks w innych celach i z innych powodów, niż po to, żeby mieć dzieci. Państwo powinno nas wspierać i zapewnić nam dostęp do refundowanej antykoncepcji, takiej z którą czujemy się najbardziej komfortowo.

Biejat: Co zabawne, polityka prorodzinna w Polsce kończy się na słabym dostępie do antykoncepcji - rząd PiS ma chyba nadzieję, że Polki będą rodzić, bo wpadną. 

 

Co masz na myśli? Przecież jest 500+, niedługo ma być nawet 800+. Czy to nie wystarcza jako wsparcie dla mam?

Biejat: Świadczenie rodzinne jest potrzebne i słuszne, ale nie zastąpi polityki rodzinnej. Żeby ludzie decydowali się na dzieci, muszą mieć poczucie bezpieczeństwa i stabilności, których nie zapewni ani 500, ani 800 czy nawet 1000 zł miesięcznie.

 

A co może dać młodym kobietom czy szerzej - młodym parom - to poczucie bezpieczeństwa?

Biejat: Pierwsza sprawa to kwestia opieki. Pamiętam, że kiedy urodziłam dzieci, było mi trudno wrócić do pracy. Nie dostaliśmy dla córki miejsca w żłobku, trochę nie wiedzieliśmy co robić. Pamiętam stres, frustrację. To doświadczenie dzieli wiele mam w Polsce - ponad połowa dzieci nie chodzi do żłobka. Pieniądze są wydawane bez sensu - zamiast budować publiczne placówki, samorządy płacą za miejsca w prywatnych żłobkach, co jest skrajnie nieefektywne. Potrzebne są inwestycje rządowe. Warszawa zmaga się też z brakiem personelu - płace są tak niskie w stosunku do kosztów życia, że trudno znaleźć opiekunki. Cierpi na tym jakość opieki, rośnie stres rodziców. Lewica mówi jasno: każde dziecko powinno mieć zagwarantowane miejsce w placówce, która zapewni troskliwą, profesjonalną opiekę.

Olko: Wspomniałaś o płacach w żłobkach. To jest kolejna kwestia, która jest dla nas bardzo istotna i która realnie przekłada się na sytuację kobiet w Polsce, bardzo niskie płace w sektorze budżetowym.

Po pierwsze - najgorzej zarabia się w tych sektorach, w których pracują kobiety. Nauczycielki, pielęgniarki, opiekunki w DPS-ach i żłobkach, urzędniczki. Cięcia na sektorze publicznym mają płeć, tnie się płace kobiet. My chcemy tę pracę docenić, bo ona jest bardzo wymagająca, potrzeba do niej wysokich kwalifikacji, łączy się z dużą odpowiedzialnością. Jest też - a może przede wszystkim - niezbędna.

Po drugie - jeśli państwo nie działa, to odpowiedzialność za opiekę przechodzi na kobiety. Państwo musi to wziąć na siebie, musi być sprawne, godne zaufania. Mieszkam w Warszawie, moja mama w Siedlcach - chciałabym mieć pewność, że jeśli będzie miała problemy ze zdrowiem, jeśli będzie potrzebowała wsparcia, będzie mogła liczyć na państwo, a nie tylko na mnie, swoją córkę w innym mieście.

 

Jednym z postulatów Lewicy jest 20 proc. podwyżki dla całego sektora budżetowego. Czy to wystarczy, że zatrzymać odpływ pracowników?

Biejat: 20 proc. to początek, pierwsza zmiana. Lewica zakłada, że płace będą waloryzowane co roku, zależnie od sytuacji ekonomicznej kraju. Wiemy, że jest na tym polu bardzo dużo do zrobienia. Chcielibyśmy, żeby praca w sektorze budżetowym była atrakcyjna, bo im bardziej zadowoleni pracownicy, tym lepsze usługi publiczne. W naszym wspólnym interesie jest, żeby szpitale czy szkoły działały lepiej.

 

No dobrze, wróćmy do wcześniejszego pytania - co jeszcze należy zrobić, żeby kobiety czuły się na tyle stabilnie i bezpiecznie, żeby decydować się na założenie rodziny?

Olko: Ja bym chciała, żeby wszyscy czuli się stabilnie i bezpiecznie, niezależnie od tego, czy chcą mieć dzieci, czy nie. Chcę to podkreślić - nasza wizja państwa nie zakłada, że chcemy skłaniać kobiety do bycia matkami. Chcemy dawać im szansę i wsparcie, jeśli mają takie plany.

Biejat: Chcemy też wspierać równy podział pracy i opieki w związkach. Wiem - z rozmów, z obserwacji, z życia - że coraz więcej ojców chce od początku, od narodzin opiekować się swoimi dziećmi. Niestety państwo nie daje im tej szansy bez narażania budżetów rodzinnych na szwank. W tym roku rząd przyjął wreszcie unijną dyrektywę o równowadze między życiem zawodowym i osobistym. Mężczyźni dostali dodatkowe 9 tygodni urlopu, ale płatne tylko 70 proc. To policzek - traktowanie odpowiedzialności ojców jak fanaberii, za którą nie należą się normalne pieniądze.

Nasz plan jest jasny - 480 dni urlopu rodzicielskiego, dzielonego po równo między oboje rodziców. Już czas na pełną równość płci, na opiekuńczych, bliskich ojców.

 

Wiem, że Lewica ma też pomysły na rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego - to na pewno też przyczyniłoby się do większego poczucia bezpieczeństwa. Kredyt 2 proc. nie pomógł?

Biejat: Chyba nikt się nie łudził, że pomoże. Zgodnie z naszymi przewidywaniami, doprowadził tylko do wzrostu cen, zarobiły banki i deweloperzy, a ludzi dalej nie stać na mieszkanie. Rozwiązanie jest inne - państwo musi po prostu zacząć budować mieszkania na wynajem. Z umiarkowanym czynszem, na dobrych warunkach, bez prywatnego właściciela, który nie pozwala wbić gwoździa w ścianę. Lewica chce takich mieszkań zbudować 300 tys. To będzie realna alternatywa wobec oferty rynkowej, spadną ceny. To korzystne też dla ludzi, którym zależy na własności - ich kredyty będą tańsze.

Olko: Chcemy, żeby dać ludziom wybór. Ja takiego wyboru nie miałam. Jestem spoza Warszawy, nie mam tu mieszkania po babci i jak każdy “słoik” w pewnym momencie musiałam wziąć kredyt, bo najem zupełnie się nie opłacał. Dzisiaj czuję się oszukana, podobnie jak miliony Polaków i Polek. Moja rata przez wzrost WIBOR-u jest prawie dwa razy wyższa.

Muszę powiedzieć, że walka z bankowym bezprawiem, bo tak nazywam to co się stało na rynku kredytów, to dla mnie bardzo ważny motor do działania. Zostaliśmy oszukani, taka jest prawda, powoli zaczynają tak orzekać sądy - to na nas, kredytobiorców, banki przeniosły całe ryzyko. To my zapłaciliśmy rachunek za pandemię, za kryzys energetyczny. Banki tylko zarobiły. Chcemy powołania komisji śledczej, która wyjaśni bezczynność państwa i brak ochrony kredytobiorców.

 

Właśnie chciałam o to pytać - jakie rozwiązania ma Lewica dla tych osób, które tak jak Ty, Dorota, wzięły już kredyt? Komisja śledcza to pewnie słuszny pomysł, ale nie spłaci za nikogo rat.

Olko: Ostatecznie sprawę rozstrzygną sądy - i już widać, że będzie podobnie jak z frankowiczami, bo banki po prostu oszukały ludzi. Ale zanim te sprawy się pozamykają, miną lata. Tak jak wspomniałaś, my nie możemy czekać. Dlatego Lewica już w zeszłym roku wnioskowała o zamrożenie WIBOR-u i tym samym wysokości rat. Niestety PiS-u nie interesowało to rozwiązanie - podejrzewam, że nie spodobało się byłym kolegom premiera Morawieckiego. Na szczęście po 15 października ten pan nie będzie miał nic do powiedzenia.

Druga rzecz, którą mogą zrobić politycy, rząd to uregulowanie rynku kredytów. Standardem powinny być kredyty o stałym oprocentowaniu. Pożyczam pieniądze i je oddaje, w takiej kwocie i na takich warunkach, na jakie się umówiliśmy. Proste, uczciwe zasady. Państwo powinno zawsze stać po stronie ludzi - ma na Lewicy mamy odwagę mówić to głośno.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
KOMENTARZE
Autor komentarza: ciekawskiTreść komentarza: osiedle z 1 blokiem no ok 100 mieszkań z budynkiem w kształcie sześcianika to szczyt osiągnieć renomowanej firmy . A może trzeba zmienić plan do wybudowania blokowiska, działka trochę kosztowała a jeden bloczek się nie spina .Data dodania komentarza: 1.10.2024, 09:57Źródło komentarza: Zamiast mieszkań na wynajem powstaną deweloperskie. Kolejne osiedle powstanie na OdolanachAutor komentarza: JJBTreść komentarza: Może mieszkańcy chcą by 105 zahaczało a nie zachaczało o Odolany :)Data dodania komentarza: 31.08.2024, 11:41Źródło komentarza: Linia 105 zahaczy o Odolany. Burza po decyzji ZTM-uAutor komentarza: Robert M.Treść komentarza: Dlaczego dzisiaj (11.VIII.24) była muzyka latynoamerykańska zamiast zapowiadanej od dawna bałkańskiej?Data dodania komentarza: 11.08.2024, 19:45Źródło komentarza: Koncerty w Parku SzymańskiegoAutor komentarza: Leo56Treść komentarza: Jaką jesteście Gazetą Woli skoro zdjęcie pod mapką dotyczy Urzędu Skarbowego przy ulicy Jagiellońskiej a to Praga Północ? Nikt tego nie weryfikował, czyli nikt tego nie czyta data artykułu 25.10.2022 13:02 mój wpis 13.07.2024Data dodania komentarza: 13.07.2024, 17:23Źródło komentarza: Na Anielewicza pawilony usługowe jak na Jana Pawła? Określi to plan miejscowyAutor komentarza: LlTreść komentarza: Super artykuł!Data dodania komentarza: 28.06.2024, 22:32Źródło komentarza: Pełna kontrastów ulica Żelazna i jej historia...Autor komentarza: LlTreść komentarza: Poprosimy historię ulicy ZłotejData dodania komentarza: 26.06.2024, 21:27Źródło komentarza: Pełna kontrastów ulica Żelazna i jej historia...