Przez ostatnie trzy lata setki przechodniów doświadczyło spontanicznego spotkania ze sztuką, przemykając chodnikiem w pobliżu ruchliwego skrzyżowania ul. Wolskiej z Płocką. Wszystko za sprawą Galerii Witryna, dzięki której sztuka ma szansę wymknąć się z zamkniętych, hermetycznych przestrzeni na dostępną dla wszystkich uliczną galerię. W środę, 20 września miał miejsce wernisaż wystawy „Splątani" autorstwa artystki Marty Paulat – ostatniej już wystawy w galerii pod skrzydłem jej twórczyni i kuratorki Moniki Horvath-Skierś.
Zamiast kolejnej reklamy, w witrynie na bloku przy ul. Płockiej 17 w 2021 roku powstała wyjątkowa galeria sztuki. Z pracami artystów wyszła wprost na ulicę - tam, gdzie dochodzi do spotkania z odbiorcą. W okresie, gdy wszystkie galerie i muzea były zamknięte z powodu obostrzeń pandemicznych, Galeria Witryna otworzyła się – i trwa aż do dziś. Powstała, by nadać trochę kolorytu i wartości w dosyć chaotycznym i bezładnym otoczeniu architektonicznym oraz dotrzeć do odbiorców tam, gdzie oni faktycznie funkcjonują – gdzie chodzą do sklepu, pracy, gdzie ze sobą rozmawiają.
- Fakt, że ten uliczny bałagan, brud wokół i sztuka dotykają siebie nawzajem to w zasadzie coś pozytywnego. Mieści się to w założeniach galerii, która ma się wzajemnie przenikać z najbliższym otoczeniem, wnikać w tkankę miasta. Dla nas prawdziwą wartością są przede wszystkim ludzie, którzy oglądają wystawy, wykazują nimi duże zainteresowanie, prowadzą wokół nich dyskusje - a to wszystko na chodniku, pod witryną. Tu spotykamy sytuacje, w których sztuka łączy obcych sobie ludzi w wymianie myśli i wrażeń na temat oglądanej przez nich wystawy. Nawet drobnym gestem, takim jak spojrzenie pokazują, że podchodzą do niej z szacunkiem – tłumaczyła Monika Horvath–Skierś, twórczyni i kuratorka galerii w wywiadzie dla Gazety Woli w grudniu zeszłego roku. - Sztuka, którą tu prezentujemy ma wyjść do ludzi i być na ulicy. Nie ta reklama, nie ten kolejny sklep, nie ten kolejny afisz. Witryna bezpośrednio "dotyka" chodnika i w zasadzie dzięki temu może pełnić tę, a nie inną rolę. Nawet osoby, które nie mają doświadczenia w obcowaniu ze sztuką ani którym ten temat nie jest szczególnie bliski potrafią przed „Witryną" podjąć bardzo gorącą dyskusję. Wzrusza mnie to. – dodała.
Wystawa Marty Paulat. „Komunikowanie się z ciała z ciałem stanowi łącznik z innymi ludźmi"
W środę, 20 września miał miejsce wernisaż wystawy Marty Paulat "Splątani". To ostatnia wystawa w Galerii Witryna. Obejrzeć ją można przez całą dobę - do 23 października 2023 r. Marta Paulat, autorka wystawy to malarka i autorka instalacji i obiektów przestrzennych, absolwentka Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk, doktor sztuki. Prezentuje obrazy i obiekty malarskie łączące ze sobą różnorodne materiały, kolory i przedmioty gotowe. Stanowią one rozwinięcie poszukiwań malarskich artystki w obszarze sztuki, w którym figura człowieka jest najważniejszym punktem odniesienia.
Artystka tradycyjnie rozumianą figuratywność rozszerza o elementy abstrakcji. Postacie w jej pracach ulegają przemianie w hybrydyczne formy, tracą swoją tożsamość i zostają wprowadzone w stan splątania. O ile w teorii kwantowej splątanie niezależnych cząstek może odbywać się bez konieczności ich kontaktu, o tyle u Marty Paulat to właśnie kontakt jest jednym z kluczowych elementów. Kontakt cielesny jest najbardziej bezpośrednim sposobem komunikowania się ciała z ciałem, które jako źródło różnorodnych doznań stanowi łącznik z innymi ludźmi. Marta Paulat "splątuje" swoje postacie linią i kolorem budując ich dialog ze światem, ale również z samymi sobą.
- Wszyscy jesteśmy ze sobą w jakiś sposób splątani. Połączone są sobą ze nasze emocje i nasze relacje. Moje prace są właśnie o uczuciach, które między nami przepływają. Od zawsze interesowały mnie przede wszystkim relacje w linii kobiecej: babka – matka – córka - wnuczka. Lecz są to uniwersalne emocje, które można znaleźć z pewnością nie tylko w rodzinie, ale towarzyszą one wszystkim relacjom międzyludzkim. Na pewno w inny sposób wyglądają one w rzeźbach i pracach przestrzennych, a inaczej oddane są na obrazach. W swojej twórczości ostatnio eksploruję rodzaj estetyki, w której forma jest budowana za pomocą bardzo delikatnej linii. Ale we wszystkich moich pracach figura człowieka jest kluczowa oraz łatwa do oczytania – wyjaśniła podczas wernisażu Marta Paulat, artystka.
Słowo od siebie dodała także Monika Horvath-Skierś, twórczyni i kuratorka galerii.
- Dzisiaj przechodziłam w pobliżu galerii i obserwowałam jak wiele osób się przy niej zatrzymywało, fotografując prace Marty czy też o nich dyskutując. Wśród zainteresowanych mamy tu przedstawiciela każdego pokolenia - małe dzieci, dorośli, jak i seniorzy. To jest prawdziwie budujące, że zainteresowanie sztuką w przestrzeni publicznej jest tak duże. – mówiła.
Koniec sztuki przy Płockiej?
Galeria Witryna przy ul. Płockiej 17 powstała około 3 lata temu. Przez ten czas miało tu miejsce 20 wystaw, które mieli okazję obejrzeć mieszkańcy nie tylko Woli, ale też i całej Warszawy. Jednak obecna wystawa „Splątani", którą można oglądać jeszcze przez miesiąc, jest wystawą ostatnią, zamykającą. I choć inicjatorka i prowadząca zapowiada pożegnanie z tym cudownym miejscem - jest szansa, że sztuka pozostanie tu na dłużej. Chce ona bowiem przekazać galerię innej instytucji zajmującej się kulturą.
- Nadszedł czas, w którym moja przygoda z Witryną dobiega końca. Był to dla mnie swoistego rodzaju eksperyment polegający na wyjściu ze sztuką "na ulicę", wejściu w codzienność i przestrzeń wzrokową przechodnia. Dziś mogę powiedzieć, że ten eksperyment się powiódł - galeria cieszy się zainteresowaniem, a mieszkańcy czekają i dopytują o kolejne wystawy. Pokazuje to siłę sztuki i to że każdy jej potrzebuje - nawet jeśli obcuje z nią tylko przez chwilę.
Chciałabym przekazać galerię innemu pasjonatowi lub pasjonatce sztuki. W mojej opinii jest to jednak przestrzeń bardzo wymagająca. Dobór odpowiedniej tematyki i formy, która będzie odpowiednia dla tutejszej publiki tak przecież różnorodnej, nie jest łatwym zadaniem. W ciągu tych 3 lat unikałam wystaw kontrowersyjnych i prowokujących. W życiu, w polityce mamy już wystarczająco dużo awantur i nie takiego charakteru chciałam dla tej Galerii. Mamy całe mnóstwo ważnych i istotnych tematów, które zasługują na ukazanie i artystyczną interpretację - można mówić ciekawie językiem łagodnym, który nie oburza i nie obraża, a jednocześnie daje do myślenia. Następcy jednak nie mogę powiedzieć, żeby pewnych rzeczy nie pokazywał. Kurator musi mieć własną wizję i swoją niezachwianą decyzyjność. – tłumaczy Monika Horvath–Skierś.
- Moniko, zostań z nami jeszcze przez chwilę. Pomożemy! – słychać było w kuluarach po wernisażu z ust przejętych mieszkanek bloku, w którym mieści się Galeria Witryna. To dowód na magiczną więź, która przez te lata zdążyła wytworzyć się między artystami a odbiorcami galerii.
Napisz komentarz
Komentarze