Obecne w przestrzeni miejskiej bazgroły, czy też pseudo-graffiti dręczą stolicę od wielu lat. Przez tego typu akty wandalizmu cierpią odnowione budynki, estetyka miasta oraz nasze portfele. Walka z tego typu procederem dla wielu wydaje się być walką z wiatrakami. Przez wiele lat, nikt z rządzących miastem nie miał pomysłu, jak ten problem realnie rozwiązać oraz jak skutecznie z nim walczyć. Skala problemu nie wydaje się mniejsza nawet na budynkach zabytkowych, których Warszawa przecież ma niewiele. Bierne wydają się być też służby: skuteczność wyłapywania sprawców przez policję czy straż miejską jest niewielka.
Ratusz rozpoczyna kampanię
W środę na ul. Chmielnej odbyła się konferencja prasowa, na której urzędnicy, konserwatorzy zabytków oraz artyści wspólnie zapowiedzieli walkę z oszpecaniem miasta. Pomóc ma w tym szeroka, wielopoziomowa kampania społeczna oraz specjalny program.
- Problem bazgrołów na elewacjach warszawskich budynków, zabytkowych jak i współczesnych, niezależnie od tego, czy właścicielem jest miasto, spółdzielnia, wspólnota czy prywatny właściciel – to problem, który dotyka całej Warszawy. Nie bez powodu znajdujemy się dziś na ulicy Chmielnej, chcemy walczyć z bazgrołami, które graffiti nazywane być nie powinny. Dlatego zaczynamy olbrzymią akcję przeciw bazgrołom. Mamy pełną świadomość tego, że to nie będzie sprint tylko maraton, maraton, który potrwa kilka lat – mówiła podczas konferencji zastępczyni prezydenta m.st. Warszawy Renata Kaznowska.
Kampania miasta ma być wielopłaszczyznowa. Oprócz działań edukacyjnych i informacyjnych wśród mieszkańców i mieszkanek Warszawy oraz uczniów i uczennic szkół, mają być też opracowane specjalne programy konserwatorskie przez Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków. Miasto zapowiedziało, że w zakresie zwalczania bazgrołów zostaną przeszkolone dzielnicowe ZGN-y. W zmniejszeniu skali zjawiska pomóc ma też tworzenie kolejnych powierzchni dostępnych dla grafficiarzy, tzw. graffiti zone, gdzie będą mogli swobodnie malować. Dziś takich miejsc jest kilkadziesiąt w całej Warszawie, głównie w okolicach wiaduktów.
„Proceder jest trudny do opanowania”
Ma też dojść do zacieśnienia współpracy pomiędzy miastem, a policją i Strażą Miejską w zakresie monitoringu i zgłoszeń. Dziś efektywność służb jest niewielka – w 2022 roku straż miejska złapała jedynie 10 wandali. Interwencje w tej sprawie dotyczą dziś głównie Śródmieścia. W latach 2017-2020 najwięcej było ich zaś w Ursusie i na Ochocie.
- Co roku Straż miejska podejmuje od 300 do 600 interwencji związanych ze zniszczeniem przestrzeni publicznej poprzez umieszczanie bazgrołów. Proceder jest trudny do opanowania, ponieważ często dzieje się tak, że jak udajemy się w miejsce zgłoszenia, sprawców już nie ma – tłumaczy komendantka Straży Miejskiej Magdalena Ejsmont.
Na Woli mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce
Kampanię miasta wyprzedzili niejako sami mieszkańcy, którzy na wolskim Muranowie w sprawie bazgrołów działają już od 2015 roku. Zamalowali wtedy kilkanaście dużych, nielegalnych reklam jednego z pobliskich skateshopów, które wyjątkowo zirytowały mieszkańców tutejszych bloków. W 2018 r. rozpoczęli zaś akcję „Malarze Podwórkowi – Stop Bazgrołom”. Wtedy to, na ścianach jednego z budynków pojawiły się rasistowskie i neonazistowskie hasła. Wówczas, tego samego dnia sąsiedzi skrzyknęli się, chwycili za pędzle i zamalowali skandaliczne napisy. Pod warstwą farby znalazły się krzyże celtyckie z liczbami 14 i 88, symbolizującymi hasło neonazistów, oraz hasła „White Power” i „Dobry sąsiad jest rasistą”. Problem nie ograniczał się jednak do skali jednego podwórka, a hasła takie znajdowały się także na innych śmietnikach w okolicy. Postanowili więc je zamalować razem z innymi i od tego czasu cyklicznie organizują społeczne happeningi wycelowane przeciwko pseudo-graffiti i dewastowaniu przestrzeni publicznej. W ramach akcji powstały też dwa murale.
Napisz komentarz
Komentarze