W 2016 r. na budynku przy przedwojennej fabryce na ul. Młynarskiej 33 i sąsiadującym murze pojawiły się szczeliny. Po interwencjach i decyzji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego jeden z budynków, który sprawiał zagrożenie został wyburzony. Właściciel terenu zamontował też w murze cztery drewiane podpory. Jednak zabezpieczenia, jak się okazuje, nie były wystarczające, bo ponad tydzień temu mur runął uszkadzając samochód, latarnię i altanę śmietnikową.
Jak informują wolscy radni kwestia muru i stojących za nim zagrożeń została podjęta już wiosną 2016 roku, po dostrzeżeniu przez nich pierwszych oznak pojawienia sie zagrożenia. Według informacji przekazanych przed radnych, mur okalający kamienicę przy ul. Młynarskiej 33 niebezpiecznie się wtedy wybrzuszył oraz pojawiły się w nim szerokie szczeliny.
– Od maja do września 2016 r. napisałem cztery interpelacje ostrzegające Zarząd Dzielnicy o niebezpieczeństwie wynikającym ze złego stanu technicznego muru. Pisałem wręcz o zagrożeniu powstania katastrofy budowlanej – mówi radny Lewandowski (PiS).
Jedyne zabezpieczenie, jakie według radnych wtedy zastosowano, to cztery drewniane podpory. Tam, gdzie zostały zainstalowane, mur na razie się nie zawalił. Zaraz za podporami i powyżej nich, mur przewrócił się bezpośrednio na chodnik.
– Ponieważ ogrodzenie nie było odpowiednio zabezpieczone, w przeddzień Wigilii w środku dnia mur runął na chodnik przy ul. Żytniej 48 uszkadzając latarnię, altankę śmietnikową należącą do budynków przy ul. Żytniej 46 i 48 oraz zaparkowany na podwórku samochód. Na szczęście w tamtym momencie nikt tamtędy nie przechodził, dzięki czemu żaden człowiek nie ucierpiał – mówi radna Pruszczyńska.
Radni Jarosław Lewandowski i Agata Pruszczyńska natychmiast po zdarzeniu wystosowali zapytania do Zarządu Dzielnicy Wola o to, jakie kroki w ciągu minionych sześciu lat podjęto, aby przeciwdziałać zagrożeniu wynikającemu z fatalnego stanu technicznego muru. Poprosili m.in. o odpowiedź czy zlecano ekspertyzy muru oraz czy wpływano na właściciela posesji, aby lepiej zabezpieczył teren. Radni PiS-u zarzucają Zarządowi Dzielnicy opieszałość w stosunku do zgłaszanych przez nich zagrożeń i chcą wyciągnięcia konsekwencji od odpowiedzialnych za sprawę urzędników.
"Nikt nie zwracał sie do dzielnicy w sprawie technicznego muru"
Teren, na którym znajduje się mur zarządzany jest przez prywatną firmę VIPOL. Jak przekazuje Urząd Dzielnicy Wola, po zawaleniu się muru 23 grudnia 2022 roku na miejscu były służby dzielnicowe i przedstawiciel Zarządu Dzielnicy Wola.
- Bezpośrednio po zdarzeniu dzielnica powiadomiła zarządcę nieruchomości, który zapewnił że teren zostanie posprzątany i zabezpieczony, Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, Biuro Mienia Miasta Stołecznego Warszawy (obsługujące tzw. długoletnie dzierżawy jaką jest umowa z f-ma VIPOL, oraz Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - tłumaczy Mateusz Witczyński, rzecznik prasowy Dzielnicy Wola.
Twierdzi także, że nikt wcześniej nikt nie zwracał się do dzielnicy w sprawie stanu technicznego muru, a interpelacje, które zostały złożone do UD Wola dotyczyły budynku Młynarska 33, który po interwencji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego na wniosek UD Wola został rozebrany. Teraz wolski ratusz prowadzić będzie postępowanie, które ma wyjaśnić przyczyny zawalenia. Jak dotychczas, nie zostały do urzędu zgłoszone straty osób trzecich.
fot. Hubert Malczewski/ Gazeta Woli
Relikt przemysłowej przeszłości Woli
Budynek przy ul. Młynarskiej 33, wokół którego zawalił się historyczny mur, ma przedwojenne korzenie i jak się okazuje - pamięta czasy, kiedy to wolską tożsamość wyznaczał przede wszystkim prężnie funkcjonujący przemysł. Należał do Fabryki Wyrobów Metalowych Wacław Czajkowski i S-ka.
- Fabryka została założona przez 1924 r. przez inż. Wacława Czajowskiego. Nowoczesne wyposażenie fabryki w maszyny zapewniało wysoką wydajność pracy. Wyrabiano artykuły tłoczone i ciągnione z blachy żelaznej mosiężnej i aluminiowej - głównie na potrzeby warszawskich firm używających blaszanych opakowań. Na początku działalności firma zatrudniała ok. 80 pracowników. W 1938 r. już 150. - czytamy w książce "Warszawskie dziedzictwo postidustrialne" napisanej przez Michała Krasuckiego, Stołecznego Konserwatora Zabytków, a wydanej przez Fundację Hereditas.
Jest to zatem interesujący obiekt, który został niestety oszpecony przez nieuzasadnione malowanie elewacji i wymianę stolarki okiennej.
fot. Hubert Malczewski / Gazeta Woli
Napisz komentarz
Komentarze