Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 kwietnia 2025 13:36
Reklama

Kim był Marcin Kasprzak? Postać z ulicą swego imienia i zapomnianym pomnikiem na Woli

Kasprzak to postać nieco zapomniana oraz niejednoznaczna. Jeden z symboli ruchu robotników walczących z ekonomicznym wyzyskiem, polski działacz lewicowy przez większość życia związany z Polską Partią Socjalistyczną, skazany na śmierć i stracony przez rosyjskie władze zaborcze. Na Woli posiada ulicę własnego imienia, tablicę oraz kruszący się pomnik, który przejdzie w przyszłym roku konserwację.

Marcin Kasprzak urodził się w XIX w., w 1860 r. w Czołowie, na Wielkopolsce. Jego rodzice byli robotnikami rolnymi, czyli najbiedniejszymi mieszkańcami wsi, wędrującymi z miejscowości do miejscowości w poszukiwaniu pracy. On, będąc dzieckiem z takim pochodzeniem nie miał wówczas żadnych szans na wykształcenie w cesarstwie niemieckim. Był skazany na powtórzenie losu rodziców lub dołączenie do masy robotników walczących o przetrwanie i bardzo ciężko pracujących w fabrykach. Ukończył jedynie szkołę ludową, a następnie powinien odbyć służbę wojskową w wojsku niemieckim, z której jednak został prawdopodobnie zwolniony ze względu na słaby wzrok.

 

Jako dwudziestoletni chłopak przebywając w Berlinie w poszukiwaniu pracy zafascynował się myślą socjalistyczną za sprawą niejakiego Neumanna. Natknął się na niego w destylarni, w której udało mu się znaleźć pracę jako kelner. Zainspirowany lewicowymi ideami Kasprzak przystąpił wkrótce do Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. W kolejnych latach, po powrocie do Poznania, zaangażował się w organizację pierwszych socjalistycznych organizacji i propagowanie literatury socjalistycznej. Jako współzałożyciel, kierował do 1891 roku pracami Polskiej Partii Socjalno-Rewolucyjnej Proletariat (tzw. II Proletariatu). Był organizatorem pierwszej manifestacji pierwszomajowej na ziemiach polskich w 1890 roku. Marcin Kasprzak, jako internacjonalista i zwolennik idei międzynarodowej rewolucji podjął w 1892 r. współpracę z rosyjskimi, radykalnymi rewolucjonistami z Królestwa Polskiego, co było powodem jego konfliktu z grupą tzw. socjalpatriotów skupionych wokół pisma "Przedświt".

Konspiracyjna drukarnia i stracenie na cytadeli

W 1893 r. został aresztowany przy przekraczaniu granicy Królestwa Polskiego, między zaborem rosyjskim i pruskim i osadzono go w więzieniu na warszawskiej Cytadeli. Po trzech latach, dzięki symulacji choroby psychicznej przeniesiono go do szpitala, z którego podstępnie zbiegł do zaboru pruskiego, gdzie działał w PPS-ie. W 1901 roku wspólnie z Różą Luksemburg zaangażował się w sprawę strajku dzieci wrzesińskich, przeciwko germanizacji i prowadzenia zajęć religii po niemiecku. Do Warszawy wrócił w 1904 roku.

Kasprzak był trzykrotnie więziony przez władze carskie i pruskie. Silny fizycznie, obdarzony konspiracyjną intuicją, nie podporządkowywał się partyjnej dyscyplinie i zawsze wychodził obronną ręką z opresji. Na własnych plecach przeniósł Różę Luksemburg przez granicę rosyjsko-pruską. Wyczyn ten przysporzył mu dodatkowej sławy. Za współpracę z Różą Luksemburg został wyrzucony z SPD. Marcin Kasprzak był wielokrotnie niesłusznie pomawiany o współpracę z tajną policją w Rosji bądź Prusach, za co został wyrzucony z PPS-u.

Kasprzakowi powierzono działalność konspiracyjna polegająca na założeniu drukarni partyjnej Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy. Doprowadziło to do późnieszych dramatycznych wydarzeń, które odbiły się echem w całym królestwie. Po odkryciu przez służby zaborcze drukarni przy ul. Dworskiej, w dniu 27 kwietnia 1904 roku i otoczeniu jej przez policję, Kasprzak świadomy ciążącego na nim oskarżenia o donosicielstwo, zdecydował się bronić i zabił strzałami z rewolweru 4 żandarmów, a jednego ranił.

Tym razem, po zatrzymaniu nie udało mu się zbiec. Oskarżono go o zbrojny opór przedstawicielom władzy, zabójstwo, zadawanie ran nożem oraz działalność nielegalną przeciwko ustrojowi w szeregach SDKPiL. Po kilkunastu miesiącach więzienia w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej skazano go wyrokiem śmierci z 2 listopada 1904, a następnie powieszono na stokach Cytadeli Warszawskiej, 8 września 1905 roku. W przeddzień rozpoczęcia procesu został zrehabilowany wśród członków PPS-u, dzięki interwencji Józefa Piłsudskiego, który polecił rozpatrzyć jego sprawę raz jeszcze.

Pomnik Marcina Kasprzaka na Woli od strony ul. Giełdowej. Obecnie w konserwacji, fot. Spacerolog Praski

Jeden z pomników przechodzi renowację

"W okresie PRL, podobnie jak w przypadku Ludwika Waryńskiego, próbowano go wylansować na jednego bohaterów komunistycznego państwa, co było zabiegiem ahistorycznym" - czytamy na stronie Instytutu Pamięci Narodowej. Nadawano wtedy jego imię licznym szkołom i ulicom. Na Woli został patronem powstałych w 1949, a zlikwidowanych w 1999 roku warszawskich Zakładów Radiowych, znajdujących się między ul. Dworską, Karolkową i Skierniewicką. Owa ulica Dworska została rok później, w 1950 roku, czyli w 45. rocznicę śmierci Kasprzaka przemianowana na ulicę jego imienia. To właśnie przy niej stał dom, w którym znajdowała się drukarnia, gdzie stawił opór rosyjskim żandarmom. Teraz w miejscu tym stoi tablica pamiątkowa.

Mimo hołubienia go przez władze PRL, według Instytutu Pamięci Narodowej nie ma przesłanek, aby dokonywać zmiany nazw ulic Marcina Kasprzaka w oparciu o tzw. ustawę dekomunizacyjną. Decyzja o pozostawieniu bądź zmianie tej nazwy IPN pozostawił samorządom, które jednak nie mogą się powoływać na tę ustawę w przypadku chęci zmiany nazwy. W latach. 90. gdy odbyła się pierwsza batalia o dekomunizację ulic, obroniono ulicę Kasprzaka, twierdząc, że nie można karać działaczy socjalistycznych z początków XX w. za grzechy osób w późniejszych latach motywujących swoje działanie tą ideologią.

Na ul. Kasprzaka stały również do niedawna dwa jego pomniki, oba w odległości mniejszej niż 100m. Ten bardziej znany, duży pomnik popiersie został wykonany roku 1975 z granitu i brązu, a zaprojektowany przez Edwarda Mantuszka. Drugi, mniej znany to znana betonowa rzeźba z 1969r. , przedstawiająca całą sylwetkę Kasprzaka, która do niedawna stała przy ul. Giełdowej na parkingu, gdzie obecnie trwa budowa biurowca. Stała, ponieważ teraz rozpadającą się 53-letnią rzeźbę przetransportowano przez inwestora do pracowni konserwatorskiej, gdzie, jak informuje wolski ratusz, przejdzie szereg kompleksowych zabiegów renowacyjnych. Pod koniec 2023 roku ma wrócić na miejsce.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: SąsiadTreść komentarza: Czy to artykuł sponsorowany, albo napisane przez Dyrektora? Ps. Na Działdowskiej działy się równie ciekawe rzeczy wcześniej.Data dodania komentarza: 12.03.2025, 13:55Źródło komentarza: Wolskie Centrum Kultury – siedem lat dynamicznego rozwojuAutor komentarza: Mieszkaniec WoliTreść komentarza: Byłem na miejscu zdarzenia i nagrywałem od momentu przyjazdu pierwszych wozów strażackich. Zapraszam do obejrzenia https://youtu.be/jTGIRuREhfQData dodania komentarza: 12.03.2025, 08:24Źródło komentarza: Pożar Składowiska na WoliAutor komentarza: JustynaTreść komentarza: Ja bym tu poza ulicą Jana Kazimierza jeszcze dodała monitoring w tym przejściu podziemnym pieszym pod Wolską na wysokości Redutowej. Tam już "szaleją" wandale malując ten tunel po remoncie a i wieczorami nie jest tam zbyt przyjemnie chodzić z tych przystanków do domu.Data dodania komentarza: 11.03.2025, 12:31Źródło komentarza: Nowe kamery na Woli H Autor komentarza: RedakcjaTreść komentarza: Oczywiście, proszę przesłać na e-mail: [email protected]Data dodania komentarza: 28.02.2025, 11:02Źródło komentarza: Mistrzowie parkowania #42. Na zakazie, na trawniku, na chodnikuAutor komentarza: ATreść komentarza: Czy można przesyłać swoje zdjęcia do publikacji?Data dodania komentarza: 14.02.2025, 11:40Źródło komentarza: Mistrzowie parkowania #42. Na zakazie, na trawniku, na chodnikuAutor komentarza: Anna SzostakTreść komentarza: Uważam, że najbardziej potrzebny jest remont ulicy Obozowej.Data dodania komentarza: 3.02.2025, 22:52Źródło komentarza: Dwie ulice na Kole przejdą modernizację. A co z pozostałymi? – pytają mieszkańcy.
Reklama
Reklama